Mam
nadzieję, że nie przesadzę stwierdzając, iż jest pewna prawidłowość w karierach
,,dzieci Disneya’’: pragnąc wyrwać się spod nieprzyjemnego zaszufladkowania jak
najszybciej zabierają się za solową karierę i wydają płyty: sytuacja przedstawia
się tak z Seleną Gomez, Demi Lovato, Miley Cyrus. Nie widzę jednak w tym nic złego. Każda ze wspomnianych artystek
ma już za sobą spore doświadczenie muzyczne i może pochwalić się naprawdę dobrymi
recordami. Teraz przyszedł czas na Joe Jonasa, dotychczas znanego członka boysbandu
Jonas Brothers. Pamiętacie jeszcze Jonas Brothers? Niegdyś na punkcie trzech
braci szalały miliony nastolatek. W 2013 roku Joe, Nick i Kevin podjęli decyzję
o rozwiązaniu grupy, czego można było się spodziewać po tak długim graniu razem
i zajęli się solowymi pracami. Wówczas Joe miał już na swoim koncie płytę
,,Fastlife’’, niezbyt dobrze przyjętą przez krytyków, co sprawiło, że
postanowił zrezygnować z kariery solowej. Na szczęście zamiast całkowicie
wycofać się ze sceny muzycznej, podjął decyzję o sformułowaniu nowej grupy — w
tym celu zaprosił do współpracy muzyków sesyjnych, do tej pory wspierających Jonas
Brothers na trasach koncertowych — i w ten oto sposób narodziło się DNCE. W roku
zadebiutowało epk-ą Swaay
. Wreszcie jednak przyszedł czas na pierwszego longplayera. Nie ukrywam, że z
niecierpliwością na niego czatowałam, a płyta nazwana po prostu DNCE, wydana w 2016 roku, wynagrodziła
mi długi czas oczekiwania.
Muszę
przyznać, że DNCE wybrała na single jedne z najlepszych numerów albumowych —
chyba wszyscy słyszeli już Cake By The
Ocean, czy Toothbrush. To
świetne, orzeźwiające piosenki z prostymi tekstami i gitarami, jednak czego
więcej można oczekiwać po POP-owej muzyce? Głos Joe Jonasa idealnie do niej
pasuje i nie ma znaczenia to, że śpiewa o szczoteczce do zębów, czy też o jedzeniu ciastka nad oceanem. Całą płytę możemy
podzielić na dwie części: pierwszą złożoną z nieco spokojniejszych ballad, oraz
na tę, gdzie usłyszymy prawdziwe petardy. Cieszy fakt, że zespół postanowił
wymieszać je ze sobą. Do tej spokojniejszej kategorii możemy zaliczyć piosenkę Good Day ( a jakże dobre są to dni dla
DNCE! ), Almost czy też Truthfully urzekające przemyślaną
kompozycją i gitarą. Dzięki wspomnianym kawałkom zespół udowadnia, że ma talent
do robienia klimatycznych utworów. Nie bez powodu rozpoczęłam właśnie od nich, ponieważ
reszta muzyki, jaką raczy nas DNCE na albumie
jest już o wiele żywsza: najlepszym tego przykładem jest według mnie singlowe Cake By The Ocean. Bezapelacyjnie imprezową
piosenką jest Body Moves, które
doczekało się teledysku, oraz Zoom z ciekawymi wstawkami harmonijkowymi — muszę
przyznać, że urzeka mnie w niej wysoki, czysty głos Joe Jonasa. Chłopak
pokazuje, że naprawdę potrafi śpiewać. Jeszcze
inną, bardzo mocną i ostrzejszą od poprzednich jest kompozycją Be Mean. Moją ulubioną za to piosenką na pewno jest wspomniane już Toothbrush: brzmienie nadrabia prosty
tekst, niektórym pewnie wyda się on zbyt trywialny do śpiewania, ale ja uważam,
że właśnie o to chodzi w muzyce DNCE — słuchając ich płyty zapamiętujemy
chwytliwe dźwięki i nie podejmujemy próby analizowania przekazu, który zresztą
jest dosyć prosty i zrozumiały: przy DNCE
mamy dobrze się bawić i czerpać przyjemność z odradzającego się czystego POP-u.
Album zamyka piosenka Unsweet, który jest bardzo dobrą
,,kropką nad i’’. Idealnie podsumowuje to, co usłyszeliśmy na całym krążku:
jest pewnego rodzaju balansem pomiędzy tym, co dotychczas otrzymaliśmy, nieco
wolniejsze w zwrotkach i przyspieszająca w refrenie. Pokazuje, że zespół
potrafi zwolnić i zaserwować piękną balladę.
Podsumowując,
DNCE nie bez powodu zdecydowało się na taki, a nie inny debiut: wprowadziło do
muzyki POP powiew świeżości, czegoś nowego, a zarazem chwytliwego i bardzo
komercyjnego — w końcu Cake By The Ocean
pokrył się trzykrotną platyną w Stanach i zasłużenie wygrał nagrodę Teen
Choice: Najlepsza piosenka na imprezę. Żywię nadzieję jednak, że to dopiero
początek tego, co chcą nam pokazać Joe Jonas i jego ekipa. To stanowczo nie
jest Jonas Brothers, ani też inny ,,band’’. Tworzą coś, na co długo czekałam w
POP-ie. Mają ogromny potencjał do stania się światowym zespołem i zasługują na o
wiele większy rozgłos. Nie pozostaje więc nic innego jak po prostu czekać na
kolejną płytę.
Najlepsze
piosenki: Toothbrush, Cake By The Ocean, Be Mean, Zoom.
Moja
ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz